W poniedziałek 29 października 2012 r. w Gimnazjum nr 1 w Trzebnicy odbyło się spotkanie młodzieży trzebnickich szkół z najmłodszym polskim polarnikiem - Janem Melą. W spotkaniu uczestniczyli: wolontariusze ze Szkoły Podstawowej nr 3, członkowie Koła Caritas ze Szkoły Podstawowej nr 2 oraz wolontariusze z Gimnazjum nr 1.
Podczas spotkania Jasiek opowiadał o swojej niepełnosprawności oraz o założeniu fundacji, której celem jest pomoc osobom takim jak on. Janka cechuje wytrwałość i upór w dążeniu do wyznaczonych przez siebie życiowych celów. Mimo swojej niepełnosprawności w wieku piętnastu lat zdobył dwa bieguny. Ale zanim do tego doszło, bardzo doświadczył go los.
Wszystko zaczęło się, gdy w wieku 13 lat, podczas ulewnego deszczu, wraz z kolegami schował się do niezabezpieczonej stacji transformatorowej. Tam poraził go prąd o napięciu 16 000 V. Stracił przytomność. Po jej odzyskaniu o własnych siłach dotarł do domu, skąd niezwłocznie został zawieziony do szpitala. Spędził tam 3 miesiące, w trakcie których przeszedł około pięćdziesięciu operacji. Mimo starań lekarzy podjęto decyzję o amputacji lewego podudzia i prawego przedramienia.
Nie mógł sobie wyobrazić swojego życia po wyjściu ze szpitala. Słowa: „No tak, ale ja nie mam nogi i ręki” były odpowiedzią na każdą koncepcję, która powstała w głowie Janka. „Nie było mi łatwo, ale bardzo wiele zawdzięczam moim rodzicom, którzy ani na moment we mnie nie zwątpili” – podkreśla. Podczas jego pobytu w szpitalu rodzice robili wszystko, aby ułatwić mu powrót do normalnego życia. To właśnie wtedy mama Janka nawiązała kontakt z Markiem Kamińskim.
„Pewnego dnia mama powiedziała do mnie: - Chodź, pojedziesz ze mną do Szczecina, tam ktoś chce się z Tobą spotkać.”– relacjonuje Janek. Wtedy mama zabrała go do biura Marka Kamińskiego. Propozycja, jaką otrzymał, była dla niego wielkim zaskoczeniem. Został zaproszony do wzięcia udziału w wyprawie na Biegun Północny.
„Pomyślałem sobie wtedy, że nie dam rady, bo jak ktoś, kto nie ma ręki i nogi, może zdobyć biegun, kiedy nie każdy w pełni sprawny człowiek podołał temu zadaniu”– kontynuował. Myślał, że to nie dla niego, ale uwierzył w siebie i już po rocznych przygotowaniach razem z Markiem Kamińskim wyruszył na biegun. Udało się. Dokonał rzeczy wręcz niemożliwej, dla wielu było to zdumiewające.
Janek pokazał, że stać go na więcej i jeszcze tego samego roku postanowił zdobyć drugi biegun. Tak oto stał się najmłodszym polarnikiem, który w ciągu jednego roku zdobył dwa bieguny. Jednocześnie jest pierwszym niepełnosprawnym w świecie, który dokonał takiego wyczynu. Ponadto wielokrotnie odwiedzał afrykańskie kraje, w których wspinał się na najwyższe szczyty, m.in. Kilimandżaro, zdobył też Elbrus – najwyższy szczyt w górach Kaukazu.
Podczas spotkania Janek poruszył również kwestię wielu problemów, z którymi zmagają się na co dzień osoby niepełnosprawne. Głównym jest niewiedza samych zainteresowanych na temat niepełnosprawności, form pomocy itp. Zwrócił również uwagę na odbiór społeczny ludzi takich jak on, a ściślej ciekawość, której skutkiem jest ciągła obserwacja tego „innego” człowieka, dla wielu tak uciążliwa. Nie ukrywał też problemów natury psychologicznej, które towarzyszyły mu w procesie akceptacji własnej niepełnosprawności. Miał wiele chwil zwątpienia, ale, jak żartobliwie mówi, zwalczył je chorobą. Uważa, że uśmiech jest taką chorobą, którą trzeba zarażać innych, bo bez tego człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z wieloma spotykającymi go na co dzień trudnościami.
Janek sobie poradził, ale powrót do codzienności umożliwiła mu proteza. Taka proteza jest bardzo droga i wiele osób ze względów finansowych nie może sobie pozwolić na jej zakup. Dlatego w 2008 roku założył fundację „Poza Horyzonty”, której statutowym celem jest spełnianie marzeń osób pokrzywdzonych przez los, tak jak on. W ramach działań fundacji Janek odwiedza zarówno polskie jak i zagraniczne szkoły i szpitale oraz osobiście odwiedza podopiecznych fundacji. W ramach takich właśnie spotkań trafił do naszej szkoły.
Uważam, że ze spotkania z Jankiem Melą popłynęło wiele nauki dla młodych wolontariuszy, którym potrzeba takiej wytrwałości w działaniach i takiej miłości do ludzi, z jakimi idzie przez życie on sam.
Wszystkim zgromadzonym spotkanie bardzo się podobało, co było widać po uśmiechach i skupieniu słuchaczy. Bardzo dziękujemy Jankowi, że zgodził się nas odwiedzić i zapraszamy ponownie.
Przemek Świderski